Ponad 10 lat temu wróciłam z Holandii do Polski, aby skończyć studia. Dekada życia. Tyle się wydarzyło w tym czasie, że mogłabym pisać i pisać w nieskończoność, ale kto by to czytał ?
Mieszkałam tam, będąc kontrolerem jakości części wytwarzanych z różnych stopów aluminium, który pracował, aby zarobić i wydać pieniądze w rodzimym kraju. Dużo zwiedzałam w czasie weekendów, kiedy nie byłam w pracy. Cieszyłam się każdym dniem, który uczył mnie samodzielności. Jadłam wszystko, co w promocji, co szybkie do podgrzania, co sztuczne i chemiczne, etc.
W tym roku wróciłam do Holandii w roli specjalisty do spraw żywienia, w roli dietetyka, specjalisty do spraw psychodietetyki. Wróciłam, aby pokazać Osobie chcącej coś zmienić w swoim życiu, jak można w łatwy sposób lepiej jeść i dłużej cieszyć się zdrowiem.
Wróciłam i spojrzałam na kraj tulipanów z innej perspektywy.
Tak samo mocno mnie ZACHWYCIŁ.
A może nawet bardziej!
Był (jest) tak samo pozytywny, pełen uśmiechniętych ludzi…
Jedna z tych uśmiechniętych osób wita mnie na lotnisku z szeroko otwartymi ramionami.
„Jej, ale pięknie! Morze dobrej energii na dzień dobry wróży powodzenie całej akcji.” – myślę.
Jedziemy na zakupy do jednego z sieciowych marketów „Albert Heijn”. Zdziwiona jestem bardzo, że wizyta w sklepie (przecież robię to regularnie minimum raz w tygodniu), robi na mnie takie wrażenie! ? Wszystko jest ładne, poukładane, czyste, zapakowane. Wszystkiego jest dużo. Na dziale z warzywami i owocami w pierwszym momencie doznaję lekkiego szoku. Większość towaru jest zapakowana w foliowe torebki, pudełeczka, worki… Dużo gotowych sałatek, umytych, obranych i pokrojonych warzyw, gotowe mieszanki do przyrządzenia smoothie.
Myślę sobie: „Kurcze, tony plastiku…”
No tak, ale szybko słyszę, że: „To dla zwiększenia poziomu higieny. Dzięki temu, że towar jest zapakowany, unika dotyku dziesiątek dłoni, przed trafieniem do nowego właściciela i nikt na to nie kicha, nie prycha. Na terenie Holandii segregacja odpadów bardzo dobrze funkcjonuje, więc plastik jest ponownie wykorzystany.”
„Tak, ma to sens. Duży sens.”
Czas na zakupach upływa nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Czytamy etykiety większości produktów. Dużą część z nich wrzucamy do koszyka i udajemy się na rozmowę o dotychczasowych nawykach żywieniowych i celu, jaki jest na horyzoncie.
Takie rozmowy najlepiej odbywa się w przyjemnym otoczeniu, więc udajemy się do lokalnej kawiarni na pyszną kawę! To bardzo owocny dzień 🙂
Czeka nas jeszcze wspólne gotowanie, temat jedzenia na mieście i spacer po Amsterdamie.
Ale o tym w kolejnych częściach opowieści o holenderskiej metamorfozie talerza i umysłu.
Bo w sumie…. ZDROWIE zaczyna się w głowie i na talerzu!