Na pierwszy rzut oka
pewnie wydaje się Tobie, że tekst ten kompletnie nie jest związany z tematem odżywiania, zmiany nawyków żywieniowych i wszystkiego, czym zajmuję się zawodowo. Ale zanim zdecydujesz się zamknąć okienko, poczekaj i poświęć kilka minut na doczytanie tekstu do końca. Pokonaj lęk najszybciej, jak się da.
Definicja lęku
według jednej z encyklopedii brzmi: „Niejasny, nieprzyjemny stan emocjonalny, charakteryzujący się przeżywaniem obaw, strachu, stresu i przykrości.”
No ale po co ja o tym piszę?!
Przy okazji długiego czerwcowego weekendu wybrałam się na kilka dni pokicać po Tatrach Wysokich i przy okazji zaliczyłam pierwszy szczyt w KORONIE GÓR POLSKI (Turbacz). Przeżycia niesamowite!
Pomimo tego, że nie boję się doświadczania ogromnego wysiłku fizycznego. Nie mam również obaw przed tym, że się nieziemsko spocę w czasie pieszej wędrówki. 😉 Nie straszne mi ulewne deszcze, ani burza, to lęk przestrzenny noszę w sobie od lat.
O ile, stojąc na wysokiej górze otoczona jakimiś drzewami czuję, że jest ok, o tyle na otwartej przestrzeni w mojej głowie zaczyna się horror. I pewnie, że mogłabym zrezygnować z tego wyjazdu już na samym początku. Mogłabym pojechać leżeć na piasku. Przecież wiem, jak ogromną pracę musi wykonać moja głowa w walce z lękiem przestrzennym…
Ale… będąc jednym z największych uparciuchów, jakich znam, wybrałam GÓRY!
Pobudka o 6:00, godzina snu gdzieś pomiędzy 21:00 a 22:00. Każdego dnia średnio 25km trasy górskimi szlakami. Skały, błoto, piach, deszcz, ulewa, burza, wiatr, palące słońce, zmiany ciśnienia i nawet żmija zygzakowata się trafiła na szlaku (!)
W plecaku mapy, latarka, plastry na otarcia, bandaż elastyczny, środki przeciwbólowe, czapka, rękawiczki, peleryna przeciwdeszczowa, skarpetki i koszulka funkcyjna na zmianę, kawa, napar imbirowy, woda, kanapki, szybki prosty obiad na ciepło do termosu, jakiś łakoć (wiadomo!).
Do tego cudowna ENERGIA w sobie, UŚMIECH na twarzy, niezastąpiony TOWARZYSZ u boku, 7:00 wymarsz i DO BOJU!
POKONAJ LĘK! CUDOWNIE JEST
móc obcować z nieprzewidywalną naturą, która zawsze będzie silniejsza od nas. Czuję wobec niej duży respekt, szczególnie w górach. Pogoda potrafi się gwałtownie zmieniać z minuty na minutę. Idziesz w słońcu, nie zdążysz pomyśleć o tym, jak jest pięknie i sru! Niebo przykrywa gęsta, ciemna chmura, która zaskakuje Cię ulewnym deszczem, a po chwili znów jest słońce. I tak sobie dreptasz tymi szlakami, mijasz różnych ludzi, skutecznie wietrzysz głowę, bo jedyne, na czym się skupiasz, to stawianie kolejnych kroków tak, aby nie upaść, nie skręcić kostki.
Jesteś TU I TERAZ, bez myślenia o problemach, pracy, zdrowiu…
Uwielbiam to!
Ale, żeby nie było tak kolorowo, chwil grozy (dla mojej głowy) było kilka 😊 Na szlakach pojawiały się odcinki, które trzeba było przejść po śniegu. Wiem, śnieg, to nic nadzwyczajnego. Ale śnieg na stromej górze, na otwartej przestrzeni dla osoby posiadającej lęk przestrzenny (czytaj: dla mnie), to już coś. Zwłaszcza, gdy spojrzysz w dół… a tam tylko strome zbocze.
Powiem Ci, że jeden moment był taki, że w głowie miałam tylko jedną myśl: „poproszę helikopter i zabierzcie mnie stąd natychmiast!” 😊 Na szczęście mój Towarzysz wędrówki szybko znalazł na mnie SPOSÓB i bezpiecznie przeprowadził przez gigantyczne (oczywiście tylko w mojej głowie) zagrożenie. 😊
A wiesz, jaka to satysfakcja, kiedy udaje się zrobić takie małe-wielkie rzeczy? Dla mnie ogromna. Ciebie też zachęcam do tego, aby cieszyć się z każdej małej rzeczy, którą udaje się zrobić wbrew swoim lękom. Pokonaj lęk!
Cztery strome odcinki ze śniegiem za nami i co? I niespodziewana burza wraz z ulewą. Burza krótka, ale ulewa długo nam towarzyszyła. Trzeba było bardzo uważać, aby na śliskich kamieniach i pełnych błota szlakach, uniknąć upadku.
Dochodzimy do schroniska.
RADOŚĆ!
Pałaszując kolejny kęs dobrego jedzonka, uśmiecham się do siebie i w głowie mam tylko jedną myśl: „Te widoki są tego warte, a trasa wcale nie była taka koszmarna – przecież dałam radę i idąc nią raz jeszcze już nie miałabym takiego problemu z krzykliwym lękiem.”
Zawsze trzeba spróbować powalczyć ze sobą, dla siebie.
Zdecydowanie DLA SIEBIE!
Każdego dnia było sporo przygód.
Jednego dnia celem było wejście na Giewont, lecz tym razem nie weszłam. Nawet się tam nie pchałam, bo ilość osób zawieszonych na łańcuchach zwyczajnie mnie sparaliżowała i rozsądek wziął górę. Ale weszłam najbliżej, jak się dało i już wiem, że kiedyś tam wrócę i zrobię to.
Nie czuję się z tego powodu gorsza, nie czuję też wstydu. Jestem sobie wdzięczna za mądrość, którą posiadam. Tym razem tego nie zrobiłam. Natomiast czekając na polanie w promieniach palącego słońca na Towarzysza wędrówki, znalazłam sposób, który następnym razem ułatwi mi pokonanie wewnętrznej blokady.
Na dalszych odcinkach opanowałam jeszcze schodzenie po skalistym zboczu na pupie 😉 i wspinaczkę po skałach celem dostania się na dalszy odcinek zabłoconego szlaku 😊 Tyle wrażeń jednego dnia!
Reszty nie będę opisywać ze szczegółami, bo nie taki dzisiaj jest cel…
Zatem jaki?
Chcę powiedzieć Tobie, że w procesie zmiany nawyków żywieniowych jest podobnie, jak w przypadku pokonywania różnych innych lęków, w tym lęku przestrzennego. Tak samo możesz się bać, że nie dasz rady. Tak samo, coś może wydawać się Tobie zbyt trudne do zrobienia. Lęk przed gotowaniem, regularnym jedzeniem, planowaniem, unikaniem podjadania pomiędzy posiłkami… Może być też ciężko wyobrazić sobie osiągnięcie końcowego celu, bo przecież nikt z nas nie potrafi przewidywać przyszłości…
Ale najważniejsze jest to, aby próbować na różne sposoby. W myśl zasady, że jeśli nie da się wejść drzwiami, to warto spróbować wejść oknem lub przez komin 😊 Dobrze też mieć u boku zaufanego Towarzysza ów zmiany, bo razem zawsze łatwiej. Może to być mąż, żona, koleżanka z pracy, przyjaciel, sąsiad, brat, koleżanka z sali fitness.
Ktokolwiek, komu ufasz, kogo lubisz, kto sprawia, że chce się Tobie chcieć.
Do tego nie bój się mówić na głos o swoich obawach, o wcześniejszych złych doświadczeniach i niepowodzeniach.
Pokonaj lęk! Nikt z nas nie jest idealny.
Bądź w tym wszystkim sobą. Jeżeli coś nie uda się jednego dnia, to nic. Nie poddawaj się i próbuj dalej, bo
KAŻDY DZIEŃ JEST DOBRYM DNIEM NA ZMIANĘ!
A jeśli potrzebujesz Towarzysza w postaci Dietetycznego Anioła Stróża, zapraszam Cię do kontaktu –> KLIKNIJ, ABY POZNAĆ OFERTĘ!