W przenośni oczywiście 😉
Długie milczenie nie było spowodowane lenistwem, sklerozą, czy zmianą koncepcji zawodowej.
Nie! Nie! Nie!
To milczenie było okresem wzmożonej pracy, pracy na 200% (100% w swoim fachu i 100% w fachu budowlano-dekoratorsko-remontowym), spania po 3-4 godziny oraz czasem głębokich wdechów i wydechów, kiedy „plan A” trafiał szlag…Po raz pierwszy w jakikolwiek sposób świętowałam dzień 14-stego lutego.
O godzinie 14:00, dźwiękiem otwieranego szampana, oficjalnie przeniosłam swoje działania zawodowe na ul. Przyjaźni 24A/24B.
Nie było super hiper mega otwarcia, ze względu na małe gabaryty lokalu 😉 Ale towarzyszyli mi najbliżsi. Był tort marchewkowy, domowe trufle, coś do chrupania, kanapeczki, kawior, pyszna kawa, wiele rozmów, śmiechu i prezenty.To jest SZCZĘŚCIE!
Wpisując w popularną mapę: „SPOSÓB NA ŻYCIE” traficie do celu 😉Zapraszam na pogaduchy przy kawie / herbacie / wodzie z cytryną.
Ponad 6 ostatnich lat mojego życia, a może nawet i 9, w pełni poświęciłam na własny rozwój i samodzielne dążenie do celu. Był to czas studiowania, trudnej przeprowadzki do Wrocławia, dylematów, zarywanych nocy, pracujących weekendów, braku prawdziwego urlopu, swojej metamorfozy kilogramowej (minus 24!), dziesiątek szkoleń, kursów, setek przeczytanych książek i artykułów, morza wylanych łez, wielu chwil bezradności (radości także!), odbijania się od ściany, rezygnacji, ciągłej pracy nad sobą oraz podświadomej wiary w to, że kiedyś się uda. Czas wzlotów i upadków. Po każdym upadku wstawałam silniejsza.
Dziś wiem, że mam w sobie MOC!
Udało się 🙂
W połowie stycznia tego roku, podjęłam decyzję o przeniesieniu SPOSOBU NA ŻYCIE pod własny szyld, taki w 100% „sposobowy”. Nie była to decyzja łatwa, ze względu na wiele emocjonalnych koneksji z poprzednim miejscem zatrudnienia. Ale już dziś wiem, że była to dla mnie decyzja dobra.
Czuję spokój.
Mam swój mały – wielki kącik, w którym robię to, co kocham!. Wskazuję innym drogę do znalezienia swojego „SPOSOBU NA ŻYCIE”, do zmiany nawyków żywieniowych, poprawienia zdrowia, samopoczucia, odbudowania własnej wartości, odzyskania pewności siebie, zmniejszenia i ujędrnienia ciała, etc.
Nie byłoby tego wszystkiego bez wsparcia wielu osób: Mamy Małgorzaty, Taty Stanisława, Brata Łukasza, Babć Krysi i Marysi które też zawsze wierzą, Karola, Judyty, Urszuli, Kamili, Zuzanny, Krzysztofa, Joanny T., Joanny J-K., Macieja K., Marianny, Aleksandry, Rafała, reszty Przyjaciół, dawnych Współpracowników, zadowolonych Pacjentów, życzliwych znajomych oraz mnie samej i mojego samozaparcia.
DZIĘKUJĘ wszystkim Wam razem i każdemu z osobna!W międzyczasie poproszono mnie o wystąpienie w roli eksperta, w najnowszym (marcowym) numerze, zapewne znanego Wam magazynu „WOMEN’S HEALTH”. Z tego miejsca życzę miłej lektury 😉
(klikając na obrazek przekieruje Was na stronę czasopisma)